Bohaterowie

wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział X - "Czasami mam ochotę ją w pysk strzelić"

/Isabell/
*dwa dni później*
Umówiłam się dzisiaj z dziewczynami na zakupy świąteczne. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM zakupy. A szczególnie świąteczne. Już widzę te szyldy z przeceną. No właśnie. Będę szukać tego idealnego stroju na te święta.
Nasza tradycja: Chłopaki kupują oddzielnie, Dziewczyny oddzielnie. Mnie to pasuje.
Stoję przed drzwiami wejściowymi i czekam na Clary, Mary, Rachel, Ninę i Emmę. Po woli się schodzą. Gdy wszystkie już były ruszyłyśmy ulicami Nowego Jorku. Uwielbiam to miasto. Wszędzie ruch, zabieganie, tabliczki z ogłoszeniami...
Weszłyśmy do wielkiego Centrum Handlowego - najlepszego w okolicy.
- Zaczynamy tu. - powiedziałam otwierając drzwi do pierwszego sklepu z ciuchami. 
Po dwóch godzinach każda miała ciuchy... Prócz mnie. Znaczy miałam mnóstwo kupionych ciuchów, tylko nie na święta. Następne dwie godziny spędziłyśmy na wybieraniu ciuchów dla mnie. Gdy znalazłam swój ideał poszłyśmy do małej kawiarenki na kawę, oczywiście dla najmłodszej Morgenstern kupiłyśmy gorącą czekoladę. Clary ciągle próbowała namówić małą, żeby zapłacić za jej zakup, lecz raczej nie mała tylko młoda upierała się, że "Ma swoje pieniądze i sama będzie płacić za swoje potrzeby".
- Co wy na to żebyśmy wieczorem zrobiły sobie pidżama party? - spytała Emma. 
To niesamowite, jak szybko zadomowiła się w Instytucie i z nami zaprzyjaźniła. W sumie tak samo było z Rachel. Tylko Nina ciągle jest niezbyt do nas przekonana. Nie bierze udziały w tym co my i za zwyczaj trzyma się z boku. Chyba niezbyt nas polubiła i zawsze patrzy się na nas z grymasem, gdy robimy jakieś odpały. Określam to jako stan, w który weszła: "Jestem najstarsza, a wy dzieci, bijcie przede mną pokłony". Ja też nie zbyt ją lubię. Ma w sobie coś takiego co mnie wkurza i irytuje.
- Jestem za! - krzyknęłam.
- Ja też! - dodała Clary.
- I ja! - zaśmiała się Rachel.
- Ja też mogę? - spytała z nadzieją w głosie Mary.
- Jasne! -  odpowiedziała Emma.
- A ty, Nino? - spytała się młodsza Mortmain.
- Ja jakoś nie mam ochoty na jakieś głupie zabawy. - odparła.
- Kto by się spodziewał? - mruknęłam tak, że tylko siedzące po moich dwóch stronach Clary i Emma słyszały.
Dziewczyny cicho zachichotały.
- Nina, no weź? Czemu ty zawsze musisz być taka oschła i nigdy nie masz na nic ochoty?! - próbowała przekonać siostrę.
- Bo nie mam ochoty na dziecięce zabawy!
Wstała z trzaskiem odsuwając krzesło i wychodząc ze  swoimi torbami, nie dopijając kawy.
Razjelu, jak ona mnie wkurza! Czasami mam ochotę ją w pysk strzelić.
Nastała cisza.
- Czy to moja wina? - spytała Mary płaczliwym głosem.
- Co? Oczywiście, że nie twoja! Dlaczego tak myślisz? - spytała brunetka.
- No bo powiedziała, że nie będzie brała udziału w dziecięcych zabawach, a ja jestem dzieckiem. - zachlipała.
- Och, Nina taka jest. Ma 20 lat i uważa, że skoro jest najstarsza, to jest najlepsza, nie zwracaj na to uwagi. Po za tym ona miała na myśli, to że czasami coś odwalamy, a ona boi się popsuć swoją nieskazitelną naturę dorosłej. W rzeczywistości sama by chciała tak zrobić, więc nie płacz. Idziemy kupować prezenty.
Jasnowłosej od razu poprawił się humor.
Wstałyśmy i wyszłyśmy z kawiarni.
***
- Razjelu, one są cudowne! Muszę je kupić! - krzyknęłam wbiegając do sklepu, czym zwróciłam na siebie uwagę większości ludzi.





- Iz, masz tyle butów, po ci kolejne? - spytała się ledwo żywa Rachel.
Ona ma czelność pytać po co? Przecież ja ich blask zauważyłam już mijając ten sklep. To jest ósmy cud świata!
Prychnęłam i poszłam z obuwiem do kasy.
Każda miała już kupiony każdemu prezent. Nawet Ninie. Kupiłam jej najtańsze buty, ale w miarę ładne. Dziewczyny też  nie kupiły jej nic specjalnego.
W Instytucie ukryłyśmy prezenty i ciuchy w moim tajnym schowku, o którym jeszcze rok temu wiedziałyśmy tylko ja, Clary i Mary. Teraz jeszcze Emma i Rachel. Nie przeszkadza mi to. Ufam im.
*3 godz później*
 Na imprezę zebrałyśmy się w moim pokoju. Jest on największy, zaraz po Clary, tylko, że u niej połowę miejsca zajmują sztalugi przypory malarskie.
Napełniłyśmy miski chipsami, paluszkami, krakersami, ciastkami, kostkami czekolady i innymi niezbyt zdrowymi rodzajami jedzenia, których nie chce mi się wymieniać.
*2 godz po rozpoczęciu imprezy*
- Mary, zrób nam zdjęcie! - krzyknęła Clary.
Położyłyśmy się na kanapie głowami do dołu i nogami w górze. Młoda zrobiła nam zdjęcie i pokazała. Wybuchnęłyśmy śmiechem.
- My debilki! - krzyknęła Emma tarzając się po podłodze.






- Ja się już zmywam - powiedziała jasnowłosa i wyszła.
- To gramy w butelkę? - spytałam.
-  Zawsze - odpowiedziały równo dziewczyny. Zmówiły się czy jak?
Wzięłam butelkę po coli i siadłyśmy w kółku na podłodze.




Kręciłam pierwsza. Wypadło na Clary.
- Wyzwanie. 
- Idź do Jace'a i poproś żeby cię uczesał. Masz w tej fryzurze być do końca imprezy.
- Jesteś okropna.
Po pół godzinie wróciła do nas.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam się śmiać.


W niektórych miejscach miała warkoczyki, w innych małe kucyki nie które kosmyki były pokręcone tak jak włosy Rachel, inne całkowicie proste. Nie można pominąć, że niektóre pasemka były różowe.
Jace się zemścił. Nie można zaprzeczyć.
- Zamknij gębę, ja kręcę.
Wypadło na Rachel.
- Wyzwanie.
- Nie będę taka zła jak ciocia Isabell Sophia Lightwood. Chodź przez cały jutrzejszy dzień w jednej skarpecie.
Kręci.
Emma.
- Pytanie.
- Podoba ci się Julian?
- Tak. - Odpowiedziała i się zarumieniła.
Kręci.
Clary.
- Pytanie.
- Czujesz coś do Jace'a?
- Sama nie wiem - jej twarz pokryła się czerwienią - trochę się podoba, ale to nie zmienia faktu, że aroganckim, zbyt pewnym siebie dupkiem, który bawi się dziewczynami. Nie chcę potem leczyć złamanego serca.
Kręci.
Ja.
Wyszczerzyła się
O cholera na pewno nie wyzwanie.
- Pytanie. - Uśmiechnęłam się zwycięsko
- Jak już mówimy kto komu się podoba, to czy czujesz miętę do mojego brata. - spytała. 
Uśmiech zszedł mi z twarzy. Poczułam, że pieką mnie policzki.
- Tak.
- WIEDZIAŁAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknęła. - TY TEŻ MU SIĘ PODOBASZ. ŻALIŁ MI SIĘ WCZORAJ!!!!!!!!
Zatkało mnie.
Ale jak to możliwe?
Tego się nie spodziewałam.
Gdy dziewczyny wyszły z mojego pokoju, a ja położyłam się spać, uśmiech nie schodził mi z twarzy.





Macie następny rozdział.
No i nie mam pojęcia co tu napisać, także ten "widzimy się" w następnym rozdziale.

3 komentarze:

  1. Bosko ♡♡ uwielbiAm Twojego bloga 😍 życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio! Do następnego rozdziału! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię do LBA! Więcej info: http://ukrytetajemnice.blogspot.com/2016/02/lba-1.html

    OdpowiedzUsuń