Bohaterowie

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział II - Pandemonium

 /Jace/
Szliśmy w stronę szkoły, pod adres, który podała nam Maryse. A konkretniej ja z przodu z nałożoną runą niewidzialności, a za mną bez run Clary, Alec, Iz i Jonathan. Szukałem dziewczyny z  kasztanową burzą loków i ubranej na sportowo. Widziałem jej zdjęcie więc mniej więcej wiedziałem kogo szukać. Po chwili zobaczyłem dziewczynę ze zdjęcia. Zacząłem biec w jej stronę chcąc się dowiedzieć czy mnie zauważy. Poszło mi nieźle. Swoją drogą byłem całkiem niezłym aktorem. Rachel mnie widziała. No nieźle. Ciekawe czy spodoba się jej takie życie. Rzuciłem tylko ,,przepraszam" i udając, że się gdzieś spieszę popędziłem dalej. Zatrzymałem się za rogiem i uśmiechnąłem. Nareszcie coś ciekawego. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Aleca. 
- Gdzie jesteście? - spytałem.
Odpowiedział mi głos Aleca z mojej komórki - ,,Przed Java Jones. Spotkajmy się tam" i się rozłączył. Nie chcąc tracić czasu, zdjąłem z siebie runę i pobiegłem w stronę knajpki. Wszyscy już tam byli. Przywitałem się i zaczęliśmy rozmawiać.
- Ona mnie widziała! - krzyknąłem
- Serio? Nie zauważyliśmy - odpowiedział sarkastycznie Jonathan.
- Co powiecie na mały wypad? - spytałem ignorując odpowiedź brata Clary.
- Pandemonium? - zauważyłem chytry uśmieszek Izzy.
- Pandemonium.
***
 /Rachel/
Dziwna sprawa z tym blondynem. Kiedy się z nim zderzyłam, prawie się wywróciłam. Podszedł do mnie mój znajomy - Christoff i spytał się jakim cudem się tak o po prostu wywróciłam. Zdziwiona powiedziałam mu, że ten chłopak mnie przewrócił, a on zaczął się śmiać mówiąc, że dokładnie widział jak się zachwiałam. Nie mając ochoty się z nim kłócić, przyznałam mu rację. Chris zawsze ze mną rywalizował w sporcie próbując udowodnić, że jest lepszy. Nieźle mu szło, jest godnym rywalem, ale i tak zawsze byłam lepsza.
Będąc pod domem  zaczęłam otwierać drzwi kluczem. Dom był mojej siostry. Mieszkałam z nią od odkąd stała się pełnoletnia. Gdy miałam 10 lat, umarli nam rodzice w wypadku samochodowym. Po ich śmierci przez dwa lata mieszkałyśmy w sierocińcu. Gdy Nina stała się pełnoletnia - czyli dwa lata temu, zamieszkałam z nią. Teraz ma prawie 20 lat, a ja prawie 15. Tak się złożyło, że Nina ma urodziny 20 października, a ja 23. Zdziwiłam się bo drzwi były otwarte. Moja ,,opiekunka" powinna  być przecież w pracy. 
-Nina?! - zawołałam siostrę. 
Nagle wychyliła się zza drzwi łazienki susząc włosy. Wyłączyła suszarkę i podbiegła do mnie. 
-Wzięłam dwa tygodnie wolnego. Będziemy mogły spędzić je razem! Dzisiaj jest piątek, więc idziemy do takiego klubu. Szykuj się. Zaraz ci coś razem wybierzemy. Cieszyłam się, że spędzę czas z siostrą ostatnio pracowała całymi dniami, a gdy wracała od razu kładła się spać. Poszłam się umyć, a moja siostra postanowiła sama się przygotować. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam Ninę, która siedziała na moim łóżku i czekała na mnie. Była blondynką, o bujnych lokach, takich jak moje. Miała takie same niebieskie oczy jak ja i ogólnie różniłyśmy się tylko kolorem włosów, wiekiem i wzrostem, bo Nina była wyższa ode mnie o pół głowy.
Blondynka dobrała się do mojej szafy, próbując znaleźć jakąś sukienkę, ale ja mam może z jakieś 5 sukienek, z czego dwie były za małe. w końcu znalazła odpowiednią. Była to ciemno różowa kiecka z czarnym paskiem. Mimo, że nienawidzę różu, ten odcień mi się podobał. Do tego dorzuciła czarną torebkę i różowo-fioletowe szpilki. Efekt był niesamowity. Muszę, przyznać, że moja siostra ma niezły gust. Sama nałożyła granatową sukienkę ze złotym paskiem, szpilki z jakimiś sztucznymi kamyczkami czy czymś tam, torebką w odcieniu zielonego i złotą bransoletką. Jeszcze fryzury. Nawet nie wiem jak Nina zrobiła moją i swoją, ale nie będę się wtrącać. Wyglądałyśmy przepięknie. Pasemka moich włosów zafarbowała na a la blond robią jakiegoś koka z warkocza... Po prostu nie umiem jej opisać słowami. Jej też. Blondynka zrobiła nam lekki makijaż i razem ruszyłyśmy w stronę klubu.

***

/Clary/
 Gdy tylko weszliśmy do instytutu Izzy kazała mi iść się umyć, mówiąc, że jak sama wybierze ubrania to do mnie przyjdzie. Taaa... Jasne... Isabell Sophia Lightwood sama wybierze sobie ciuchy na imprezę... Chciałabym to zobaczyć.
Po wykąpaniu wiedząc, że Iz dokonuje właśnie trudnego, życiowego wyboru - biała, żeby kontrastowała z włosami, oczami i karnacją, czy może czarna, pod kolor oczu? Ruszyłam w stronę pokoju mojej przyjaciółki.
Tak jak się spodziewałam, brunetka próbowała się zdecydować. Morelowa czy czerwona z przedłużeniem z tyłu. Po negocjacjach z Iz wybrała czerwoną. Poszłyśmy do mojego pokoju po sukienkę dla mnie. Po paru kłótniach nałożyłam morelową sukienkę przyjaciółki z czarnym żakietem, czarnymi butami na obcasie, wisiorkiem ze złotym serduszkiem i biało-czarną torebką. Jeszcze fryzura. Brunetka zaczęła przeglądać strony internetowe w poszukiwaniu czegoś idealnego. Dla siebie znalazła cudownego warkocza na bok, a dla mnie szukając czegoś, szlag ją trafił i postanowiła, że będą porostu rozpuszczone, lekko podkręcone. Moim zdaniem efekt, pomimo swej prostoty był niesamowity. Do tego lekki makijaż i byłyśmy gotowe.
Zeszłyśmy na dół i zobaczyłyśmy chłopaków ubranych... Normalnie. Czyli koszulka i jeansy, w sumie przecież nie pójdą na imprezę w garniturach.
W 5 poszliśmy do klubu. 
Na miejscu, rozdzieliliśmy się wiedząc co robić. Zawsze przychodząc do Pandemonium zachowywaliśmy się jak zwykli ludzie. Tańczyliśmy z przypadkowymi osobami, piliśmy drinki i... Zabijaliśmy demony. Może Przyziemni nie do końca tak robią, no ale to nasza praca.
Po chwili zostałam porwana w wir tańca. Tańczyłam z jakimś chłopakiem. Nie był to demon. Nie wiem czy się cieszyć czy smucić. Włosy wirowały wokół mojej głowy. Tańczyło się przyjemnie. Tancerz miał na imię Daniel.
Opadliśmy na kanapę i zaczęliśmy pić napoje. Zobaczyłam, że Izzy idzie z jakimś gościem do magazynu. Jace, Alec i Jonathan szli za nią z różnych stron. Ja również wstałam mówiąc koledze, że zaraz wrócę. Mało prawdopodobne żeby tak się stało, ale co miałam mu powiedzieć? ,, Hej słuchaj, zaraz wrócę. Idę tylko ze znajomymi zabić parę demonów. Nie obrazisz się jak cię na chwilkę zostawię?" 
Przed wejściem spotkałam się z chłopakami, kiwnęliśmy nawzajem głową i lekko uchyliliśmy drzwi, żeby wiedzieć kiedy wkroczyć.
Iz jak to Iz całowała się z demonem pod postacią chłopaka, nie zauważył, że powoli wyciągała sztylety z długich butów. Już po chwili demon był przyszpilony do ściany.
- Witaj Kochasiu. Jakieś nowe wieści ze świata demonów? Teodora i Rufus jeszcze razem, czy los ich rozdzielił? - Zaczął nabijać się Jace, wchodząc do pomieszczenia, a my za nim.
- Pan znów będzie ze swoimi dziećmi... Zło stare i nowe, nasze i nie nasze połączy siły... Nie będzie ratunku... - Demon mówił jakby był w transie. Po zakończeniu wypowiedzi zrobił to, czego nikt się nie spodziewał... Wyciągnął ze ściany jeden ze sztyletów i przebił nim swoje serce. Staliśmy zszokowani i patrzyliśmy jak demon znika.






Komplet Niny



Fryzura Niny



Fryzura Izzy


Sukienka Izzy


Komplet Rachel



Fryzura Rachel



Fryzura Clary (tylko rude)





Komplet Clary (znaczy Iz, ale nałożyła Clary)







Hej ludzie... Przepraszam, że nie było ostatnio postów, ale nie miałam kiedy. Zapraszam do komentowania.

wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział I - Mój ulubiony parabatai



*4 lata później*
\Clary\
… Podcięłam go i leżał już na ziemi. Widok był komiczny. Wybuchłam śmiechem.
- Już się tak nie rżyj – powiedział Jace, jakby to że z nim wygrałam go nie obchodziło – dałem ci fory.
- Uhm… Na pewno – mruknęłam.
- Oh, Jace, przyznaj jak na mężczyznę przystało, że dziewczyny mogą być lepsze od chłopaków. – Izzy mówiła takim tonem, jakbym codziennie z nim wygrywała, a przeciez było tak tylko mniej więcej 4 razy w tygodniu.
- Po moim trupie – stwierdził Jace – plus 3 dni, żeby mieć pewność, że umarłem.
- Wiedziałem, żeby nie dawać mu do oglądania bajek Przyziemnych. – Alec ma rację. Jonathan znalazł w jakimś sklepie ,,Epokę Lodowcową” i kupił Mary i Maxowi. Im się nie spodobało, czego nie można powiedzieć o Jasie i moim bracie… Nagle Jace mnie obrócił i byłam pod nim. Zaczął mnie łaskotać, a ja śmiałam się jak opętana próbując go odepchnąć co mi nie wychodziło.
- Atak łaskotkowy na Claryyyyy!!! – krzyknął Jonathan.
*
*
*
*
*
*
O nienienienienienienie…
Po chwili mój KOCHANY braciszek biegł w naszą stronę i zaczął mnie gilgotać. Po chwili dołączyli do niego Mary, Iż, Max i Alec.*
*
*
*
*
*
Błagam nie.
Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach.
- Dobra czekajcie, bo Clary umrze przed Jace’em i nie usłyszy jak mówi ,,Clary jest lepszą wojowniczką ode mnie”. – uratował mnie Alec.
- I, że dziewczyny mogą być lepsze od chłopaków. – przypomniała Izzy.
Chłopaki spojrzeli na nią markotnie.
/Isabell/
- To co robimy? – spytałam.
Było koło 13:00. Mieliśmy przerwę po treningu, a mi się nudziło. Nie lubiłam gdy nic się nie działo.
- Wszyscy do biblioteki. - nagle weszła moja matka. Uradowana wstałam i ruszyłam za nią, licząc że coś się w końcu wydarzy. Reszta ruszyła w moje ślady.
- To o co chodzi? – spytał Jace.
- Clave znalazło pewną dziewczynę. Wygląda i zachowuje się jak zwykła Przyziemna, ale jest coś z nią nie tak. Chcemy wiedzieć co. Nazywa się Rachel Mortmain. Samo nazwisko jest niepokojące. Pamiętacie lekcje historii, na których Hodge uczył was o Axelu Mortmainie? – spytała.
Wszyscy pokiwali głowami. Axel Mortmain. Stary idiota, który był adoptowany przez dwójkę czarowników. W przeszłości, a dokładniej w roku 18… którymś… Cóż, zawsze byłam słaba w zapamiętywaniu dat. Wracając do tematu Mortmain stworzył armię Diabelskich Maszyn, których prawie nie dało się pokonać. Udało się to przede wszystkim Theresie Gray. Dobra koniec historii, bo matka zaczyna mówić dalej.
- Co ciekawe Rachel ma na drugie imię Theresa. Miejmy nadzieję, że to nic ważnego. Musicie sprowadzić ją do Instytutu. Najpierw do domu Magnusa, ale przede wszystkim… Musicie zobaczyć, czy ona was widzi. Przydałoby się żeby kogoś poznała i polubiła. Zajęłoby to tej osobie mniej więcej tydzień, a potem do Magnusa.
/Jace/
- Kto będzie tym pechowcem szczęśliwcem? – spytałem.
Jak na zawołanie wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Oni chyba nie myślą, że…
- Jaceeee… - zaczął Alec przesłodzonym głosem. – Wiesz, że jesteś moim ulubionym parabatai?
- O! – krzyknął Jonathan – To jest mój ulubiony mieszaniec Instytutu!
Podli zdrajcy.
- Niech wam będzie – mruknąłem.
Zapowiada się ciekawy tydzień.

Rozeszliśmy się do swoich pokoi. Ustaliliśmy, że zawsze ktoś będzie za mną podążał w pogotowiu, kiedy będę się ,,zaprzyjaźniał” z tą Rachel. Wiem, że ma kręcone ciemne włosy, niebieskie oczy i skórę mniej więcej taką jak ma Iz. Jest wysportowana i ubiera się zwykle na sportowo.
Nałożyłem białą koszulkę i ciemne jeansy. Przyczesałem jeszcze trochę włosy i byłem gotowy. Dzisiaj za Mną idą wszyscy. No wyłączając oczywiście Maryse, Maxa i Mary.
Zszedłem na dół, gdzie miałem się spotkać z resztą. Wszyscy już czekali. Spojrzałem na Clary, która wyglądała jak Anioł normalnie, ale i tak cudownie. Jace. Masz. Przestać. O. Niej. Myśleć. Jest tyle pięknych dziewczyn, dlaczego miałbyś wybrać akurat rudą i z piegami? ,, Może dla tego, że twoim zdaniem jest wyjątkowa? Może dlatego, że jest utalentowana i mimo wszystko piękna? Może dlatego, że ciągle się na nią patrzysz od dwóch lat? Może dlatego, że nie możesz przestać o niej myśleć? Może dlatego, że twoim zdaniem jest ideałem? Może dlatego, że w twoich oczach wygląda ja prawdziwy Anioł? Może dlatego, że..." Zamknij się irytujący głosie w mojej głowie. ,,... że się zakochałeś. Tak to jest to! Ty się zakochałeś!" Nieprawda. Jace Herondale się nie zakochuje  w żadnej dziewczynie. Mógłbym mieć każdą. ,,Ale chcesz tylko ją." Mam misję do wykonania więc siedź cicho.


Jak się podoba I rozdział? Zapraszam do komentowania.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Prolog

/Clary/

Matka nie żyje…

Ojciec uciekł…

Jonathan jest przy mnie na wpół przytomny…

Trzymam za rękę płaczącą Mary…

Rysuję bramę…

Wyobrażam sobie nowojorski Instytut – jedyny, w którym byłam.

Drugą ręką chwytam brata. Mocniej ściskam siostrę i razem przechodzimy przez portal. Nie wybaczę sobie, jeśli nie przeżyją.

Czuję się jakby ciemność mnie pochłaniała. Powieki same mi opadają. Prawdopodobnie ze zmęczenia.

Wyczuwając grunt pod nogami otwieram oczy, patrząc na moich towarzyszy. Jonathan ledwo powstrzymuje się od omdlenia, ja tak samo.

Musimy tylko podejść do drzwi i zadzwonić…

Naciskam dzwonek i po chwili otwierają nam Maryse i Robert Lightwood. Podaję im małą, czując, że świat wokół mnie zaczyna wirować…

Wstęp

Hej!!
Będę prowadziła bloga o części postaci z ,,Darów Anioł" i ,,Diabelskich Maszyn" Cassandry Clare pojawią się także postacie wymyślone przeze mnie. Treść nie do końca będzie się zgadzała z fabułą książek. Liczę, że moje opowiadanie się spodoba i ktoś to będzie czytał.