*4 lata później*
\Clary\
… Podcięłam
go i leżał już na ziemi. Widok był komiczny. Wybuchłam śmiechem.
- Już się
tak nie rżyj – powiedział Jace, jakby to że z nim wygrałam go nie obchodziło –
dałem ci fory.
- Uhm… Na
pewno – mruknęłam.
- Oh, Jace,
przyznaj jak na mężczyznę przystało, że dziewczyny mogą być lepsze od chłopaków.
– Izzy mówiła takim tonem, jakbym codziennie z nim wygrywała, a przeciez było
tak tylko mniej więcej 4 razy w tygodniu.
- Po moim
trupie – stwierdził Jace – plus 3 dni, żeby mieć pewność, że umarłem.
-
Wiedziałem, żeby nie dawać mu do oglądania bajek Przyziemnych. – Alec ma rację.
Jonathan znalazł w jakimś sklepie ,,Epokę Lodowcową” i kupił Mary i Maxowi. Im
się nie spodobało, czego nie można powiedzieć o Jasie i moim bracie… Nagle Jace
mnie obrócił i byłam pod nim. Zaczął mnie łaskotać, a ja śmiałam się jak
opętana próbując go odepchnąć co mi nie wychodziło.
- Atak
łaskotkowy na Claryyyyy!!! – krzyknął Jonathan.
*
*
*
*
*
*
O
nienienienienienienie…
Po chwili
mój KOCHANY braciszek biegł w naszą stronę i zaczął mnie gilgotać. Po chwili
dołączyli do niego Mary, Iż, Max i Alec.*
*
*
*
*
*
Błagam nie.
*
*
*
*
Błagam nie.
Łzy zaczęły
mi lecieć po policzkach.
- Dobra
czekajcie, bo Clary umrze przed Jace’em i nie usłyszy jak mówi ,,Clary jest
lepszą wojowniczką ode mnie”. – uratował mnie Alec.
- I, że
dziewczyny mogą być lepsze od chłopaków. – przypomniała Izzy.
Chłopaki
spojrzeli na nią markotnie.
/Isabell/
- To co
robimy? – spytałam.
Było koło
13:00. Mieliśmy przerwę po treningu, a mi się nudziło. Nie lubiłam gdy nic się
nie działo.
- Wszyscy do biblioteki. - nagle weszła moja matka. Uradowana
wstałam i ruszyłam za nią, licząc że coś się w końcu wydarzy. Reszta ruszyła w
moje ślady.
- To o co
chodzi? – spytał Jace.
- Clave
znalazło pewną dziewczynę. Wygląda i zachowuje się jak zwykła Przyziemna, ale
jest coś z nią nie tak. Chcemy wiedzieć co. Nazywa się Rachel Mortmain. Samo
nazwisko jest niepokojące. Pamiętacie lekcje historii, na których Hodge uczył
was o Axelu Mortmainie? – spytała.
Wszyscy
pokiwali głowami. Axel Mortmain. Stary idiota, który był adoptowany przez
dwójkę czarowników. W przeszłości, a dokładniej w roku 18… którymś… Cóż, zawsze
byłam słaba w zapamiętywaniu dat. Wracając do tematu Mortmain stworzył armię
Diabelskich Maszyn, których prawie nie dało się pokonać. Udało się to przede
wszystkim Theresie Gray. Dobra koniec historii, bo matka zaczyna mówić dalej.
- Co ciekawe
Rachel ma na drugie imię Theresa. Miejmy nadzieję, że to nic ważnego. Musicie
sprowadzić ją do Instytutu. Najpierw do domu Magnusa, ale przede wszystkim…
Musicie zobaczyć, czy ona was widzi. Przydałoby się żeby kogoś poznała i
polubiła. Zajęłoby to tej osobie mniej więcej tydzień, a potem do Magnusa.
/Jace/
- Kto będzie
tym pechowcem szczęśliwcem? – spytałem.
Jak na
zawołanie wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Oni chyba nie myślą, że…
- Jaceeee… -
zaczął Alec przesłodzonym głosem. – Wiesz, że jesteś moim ulubionym parabatai?
- O! –
krzyknął Jonathan – To jest mój ulubiony mieszaniec Instytutu!
Podli
zdrajcy.
- Niech wam
będzie – mruknąłem.
Zapowiada
się ciekawy tydzień.
Rozeszliśmy
się do swoich pokoi. Ustaliliśmy, że zawsze ktoś będzie za mną podążał w
pogotowiu, kiedy będę się ,,zaprzyjaźniał” z tą Rachel. Wiem, że ma kręcone
ciemne włosy, niebieskie oczy i skórę mniej więcej taką jak ma Iz. Jest wysportowana
i ubiera się zwykle na sportowo.
Nałożyłem
białą koszulkę i ciemne jeansy. Przyczesałem jeszcze trochę włosy i byłem
gotowy. Dzisiaj za Mną idą wszyscy. No wyłączając oczywiście Maryse, Maxa i
Mary.
Zszedłem na dół, gdzie miałem się spotkać z resztą. Wszyscy już czekali. Spojrzałem na Clary, która wyglądała
Jak się podoba I rozdział? Zapraszam do komentowania.
Podoba mi się:) Co prawda nie jestem fanką darów anioła, ale naprawdę super. Ale chyba za często zmieniasz narrację. Proponuję wprowadzenie 3-osobowej. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje. Zastanowie sie jeszcze nad zmianą narracji
UsuńŚwietny rozdział :) Podoba mi się twój blog, i Jonathan w nieco innej wersji mhhm ciekawe :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i lecę czytać dalej :D