Bohaterowie

piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział XVII - "Nie będę już płakać"

- Słuchajcie... Bo jest coś o czym wam nie powiedziałam...
Spojrzeli na mnie pytająco.
- Jestem po części Nefilim.
Uśmiechnęli się, a widząc moją minę przestali.
- Ale też Czarownicą.
- Co?! - Krzyknęła Maryse. - ale...
- To niemożliwe! - dokończyła za nią Emma.
- Powinnaś nie żyć!- dodał Jace.
- Miło, że się tak ciszycie, że żyje.
- Rachel, to jest naprawdę poważny problem! Ja jestem Zmiennokształtną! Też mam w sobie krew Czarownika, a konkretniej Czarownicy mają krew Demona. Ja żyje tylko dlatego, że no... - Tessa nie potrafiła się wysłowić.
- Gdy jej mama ją robiła, to nie wiedziała, że z demonem pod postacią jej męża. - pomogła jej Izzy.
- Mniej więcej tak. - skomentowała zawstydzona Gray.
- A Nina ma krew Faerie.
- To jest trochę bardziej realne - powiedział w zastanowieniu Julian. - Mark ty też taką masz. I Helen.
- Później nad tym pomyślimy. Teraz ważniejsza jest sprawa z Clary. - stwierdziłam - Jace, zajmiesz się tym?
- Jasne. Jutro?
- Jutro.
*Następny dzień*
/Jace/
Właśnie idę do pokoju Clary.
Muszę się dowiedzieć o co chodzi z tym pierścionkiem. 
Ona musi być bezpieczna podpytam ją trochę i go zgarnę. Gorzej będzie jeśli to nie będzie ten pierścionek.
Co ja gadam?!
To musi być on!
Albo nie - podpowiadał mi cichutki głosik wątpliwości w głowie.
Byłem na miejscu.
Cicho zapukałem.
Słysząc "proszę" wszedłem do środka.
Clary czesała swoje rude loki. Każdy ruch wykonywała z gracją prawdziwej Nocnej Łowczyni i delikatnością spokojnej dziewczyny, którą rzadko kiedy była. Za to ją kochałem. 
Większość Przyziemnych uważa, że nie można się naprawdę zakochać w wieku 17 lat. Co najwyżej zauroczyć. Nefilim twierdzą inaczej. Ja twierdzę inaczej. Nefilim twierdzą, że zakochują się tak szybko prawdopodobnie dlatego, że nie wiedzą kiedy ich życie się skończy. Ja twierdzę, że to jest prawdziwa miłość, której nie poczuję do nikogo innego. Kiedyś jej to udowodnię. Pokażę jej jak bardzo ją kocham. Jak bardzo mi na niej zależy...
Chciałem pocałować ją w policzek, ale ona odwróciła głowę i tafiło w usta. Całowaliśmy się dłuższą chwilę. Smakowała miętową pastą do zębów.
Usiadłem na jej łóżku, a ona obok mnie. 
- Muszę cię o coś spytać.
Spojrzała na mnie zdziwiona, a  ja złapałem ją za rękę żeby - broń Boże - nie pomyślałam, że chcę z nią zerwać.



 - Pamiętasz ten pierścionek? Ten, który dostałaś od swojego ojca w dniu mojego wyjazdu?
Kiwnęła głową.
- Powiedział ci wtedy, że będzie cię obserwował?
Przytaknęła.
- Mogę go wziąć?
- Po co?
- Później ci powiem. Zaufaj mi.
 /Clary/
Zdziwiło mnie to i to mocno. Mimo to ściągnęłam pierścionek z palca serdecznego. Jace wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą.
O co tu mogło chodzić?
Wzięłam szczotkę, dwie gumki i zrobiłam sobie niedbałego koka.
Po kilku minutach Herondale wrócił.
- Jakby ci to powiedzieć?
- Może po prostu? Bez zbędnych tłumaczeń.
- Valentine cię obserwował.
Wybuchnęłam śmiechem i tylko czekałam aż on też zacznie.
Nie zrobił tego.
Miał poważną minę.
Zero zabawy.
Zero dowcipu.
Zero złośliwości.
Zero kpiny.
Spojrzałam na niego, a on spuścił głowę, kiwając nią.
Wziął mnie na ręce i posadził na kolanach. Wtuliłam się w jego ciepły tors, a on pocałował mnie w czoło. Łzy spłynęły po moich policzkach.
- Jak?
- Ten pierścionek... Obserwował cię przez niego. Rachel miała wizję.
Łez leciało coraz więcej.
Dość.
Nie będę już płakać.
Potrząsnęłam głową.
Poklepałam Alfę po głowie.
Wstałam.
- Nie mogę wiecznie płakać. Chodź. Trzeba wymyślić plan.
Nie czekając na niego wyszłam z pokoju. Spojrzałam na zegarek 12:47.
Napisałam sms'a do wszystkich (Tak, do Jace'a też):
Nie obchodzi mnie co robicie. Biblioteka. Teraz.
Zahaczyłam o kuchnię i wzięłam sok pomarańczowy w kartonie oraz 15 szklanek i ustawiłam je na tacce.
Sporo się nas zrobiło.
Zaniosłam wszystko do biblioteki i udałam się po tych z przeszłości. 
Czemu oni nie mają komórek?
Byłoby o wiele łatwiej.
Will był u Tessy w pokoju. Obawiam się, że im w czymś przeszkodziłam, ale trudno. 
Stałam chwilę pod drzwiami Jema przysłuchując się jak gra na skrzypcach. Szkoda było mi to przerywać, jednak musiałam.
U Cecily nikogo nie było. Domyślałam się gdzie jest.
Zapukałam lekko i weszłam do pomieszczenia należącego do Gabriela. Jak się spodziewałam, zastałam tam ich oboje. Cecy leżała wtulona w swojego... no chłopaka. W ich czasach pewnie tak by tego nie nazwali, ale mniejsza. Muszę przyznać, że naprawdę słodko razem wyglądali. Ciekawe czemu jej brat ledwo toleruje ich związek. Będę musiała się o to kiedyś spytać. Niestety czas skończyć sielankę. Lekko ich szturchnęłam.
- Odwal się Will! - Krzyknęła dziewczyna w poduszkę.
Zachichotałam cicho. Szturchnęłam chłopaka.
- Herondale, jak Boga kocham wypad!
- To nie Will. - powiedziałam
Spojrzeli na mnie przepraszającym i nieco skrępowanym wzrokiem.
- Wstawać. Idziemy do biblioteki. Nagłe zebranie.
Wyszłam z pokoju.
*20 minut później*
/Isabell/
- Można wiedzieć po jaką cholerę Ci tu wszyscy? - spytał wkurzony Mark.
- Zapewne wiecie, że ONI coś szykują - Moja parabatai kładła wyraźny nacisk na słowo oni, chcąc udowodnić, że w spisku nie bierze udziału tylko jej ojciec. - Potrzebujemy dobrego planu.
Nagle przez pokój przeszły niebieskie iskry.
- O zebranie! To ja chyba w samą porę. O czym plotkujemy? - Przed nami zmaterializował się Magnus.
- Magnusie, schowałeś lub zniszczyłeś pierścień? - spytała Maryse.
- Schowałem go. Może się jeszcze przyda.
- Clary wymyśliła jakiś plan - powiedział Jonathan.
- Nie wymyśliłam! Chodziło mi o to, że mamy wymyślić go teraz.
- No super. Jakieś pomysły? - Wiem jaką odpowiedź otrzymam. - Tak myślałam.
Długo siedzieliśmy w ciszy, którą przerwała w końcu Tessa.
- Musimy się spieszyć. Jeśli ściągną tu Maszyny będzie bardzo źle.
- Jeśli już tego nie zrobili - odpowiedział Will.
/Rachel/
Tak jak reszta nie miałam żadnego pomysłu na plan. Rozejrzałam się po bibliotece szukając natchnienia. Dębowy stół przy którym siedzieliśmy ciągnął się od środka pomieszczenia aż do ściany, która była po mojej prawej stronie. Zerknęłam kątem oka na Clary siedzącą obok mnie. Jej oczy były zeszklone, ale było w nich widać chęć do walki. Gdyby tylko ktoś wymyślił plan.
- Ktoś chociaż wie gdzie jest ta rezydencja z waszych snów? - spytał Alec, który do tej pory próbował się skupić, ale przez obecność Czarownika niezbyt mu to wychodziło. 
- Wiem tylko jak wygląda - odpowiedziałam.
- Dobre i to, ale to jet dość bolesny sposób. Najpierw spróbujmy Czaru Tropiącego. Ma ktoś jakąś rzecz Niny albo Valentina?
- Ja mam bransoletkę Niny. Nigdy się z nią nie rozstawała. Ostatni gdy się pokłóciłyśmy rzuciła nią we mnie.

O Boziu przepraszam, że mnie tak długo nie było. Myślałam, że po sprawdzianie szóstoklasisty będę miała luźniej. A mam jeszcze więcej roboty niż zazwyczaj. Dodatkowo teraz ciągle po głowie chodzi mi pomysł na nowego bloga, a nawet trzy. 
No to mam nadzieję, że rozdział się podoba (Pisałam go kilka dni).
Do następnego!

4 komentarze:

  1. Rozdział świetnie ci wyszedł ❤
    Czekam na kolejny rozdział i jestem ciekawa twoich pomysłów na nowe blogi 😘😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział extra! Ciekawe, co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie <3 Czekam na kolejny i zapraszam na mój nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń